piątek, 14 października 2011

Wolontariat a praca

Tego posta miałem napisać już dawno. Jednak stale coś innego zaprzątało moją uwagę w chwili gdy miałem usiąść i napisać te kilka zdań. Inspiracją do powstania tej notki, była rozmowa podczas powrotu, z jakiegoś wspólnego świętowania, ani okazji ani już miejsca nie pamiętam, za to współrozmówców aż nazbyt dobrze. Przedmiotem naszej dyskusji, była właśnie kwestia styku wolontariatu z pracą. Kiedy wolontariat ma sens, a kiedy należy odmówić wskazując, że taki rodzaj działalności jest możliwy tylko za wynagrodzeniem ?? To była wydaje mi się główna oś sporu. Nikt z rozmówców nie kwestionował ani samej idei ani społecznie istotnej roli wolontariatu, ale z drugiej strony każdy łatwo był w stanie wskazać jego minusy. A zatem w sposób nieunikniony musi się pojawić pytanie: czy warto angażować się w wolontariat??

A może należało by zadać sobie inne pytanie, jakie korzyści ma się z wolontariatu?? A może nim zadamy sobie to pytanie najpierw należałoby uściślić, czym wolontariat jest?? Czy wolontariatem jest bezpłatny staż w firmie, jako pierwszy krok budowania kariery korporacyjnej?? A może wolontariatem jest praca w hospicjum, albo w domu dziecka, a może jest nim działalność w ruchach i stowarzyszeniach o charakterze wychowawczym??

Czy kryterium nie otrzymywania wynagrodzenia za swoją pracę jest wystarczające, by daną działalność móc określić mianem wolontariatu?? Czy wolontariat a praca społeczna to jedno i to samo czy dwa odrębne zjawiska?? A może jest tu miejsce jeszcze na coś innego, co bardziej należało by określić mianem służby bliźniemu i czynieniem dzieł miłosierdzia przez osoby świeckie?? Jak to wszystko rozdzielić?? Jak rozpoznać gdzie się kończy jedno a zaczyna drugie??

I wreszcie najważniejsze, kiedy powiedzieć "stop" ?? Kiedy można, wypada, trzeba "przejść na zawodowstwo" mówiąc: "ok, mogę to robić dalej, a nawet mogę to rozwijać bardziej, czy też całkowicie się temu poświęcić, ale warunkiem jest pensja - bo muszę mieć za co żyć??" I jak to zrobić skutecznie a zarazem delikatnie, tak by być dobrze przez innych zrozumianym??

Poniekąd te pytania stale przewijają się w mojej głowie, aż do dziś. Co nie znaczy, że znam już na nie odpowiedzi lub, że te, które posiadam są jedynie słuszne czy też absolutnie prawdziwe. Jeśli także macie jakieś przemyślenia w tej dziedzinie, zachęcam do podzielenia się nimi poniżej.